Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01
|
02
|
03
|
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Najnowsze wpisy, strona 8
Przewodnik Pascal'a.
Bandaż.
Jakaś maść.
Płyty i dyskietki.
Słownik angielski.
Niedopity Pysio.
Kubek po herbacie.
Jeszcze telefon, słuchawki i moje opaski na rękę.
Jutro trzeba zrobić z tym wszystkim porządek i przenieść się do pokoju obok, bo coś tam na mnie czeka. Nie mogę dłużej tego odkładać. A tak mi się nie chce... I bardzo się boję.
Po wczorajszym przejażdżce na rower dzisiaj byłam nie do życia. Lecz poszłam z mamą na zakupy. I nawet poszłyśmy do salonu Orange zanieść dokumenty dzięki, którym można było zablokować mój skradziony telefon i odebrać duplikat karty SIM.
Boję się. Najgorsze jest to, że nie chce mi się robić tego co robić powinnam. A jeśli tego nie będę robić to będę bała się coraz bardziej.
Teraz pójdę spać.
[A ręka ciągle boli ;(]
24.
Wczoraj siedząc przed komputerem przyszła mi do głowy pewna myśl.
Potrzebowałam pojechać na rowerze w jakąś dłuższą trasę.
Wzięłam rower, plecak, w którym było 0,25l wody, 1l soku porzeczkowego i Przewodnik Pascal'a "Polska na rowerze". Do przewodnika zajrzałem dopiero po pewnym czasie - w momencie, gdy miałam wybrać kierunek mojej jazdy.
Znalazłam tylko jedną trasę - "Przez pola i łąki nad jezioro Świdwie". No to pojechałam.
Oczywiście mądra JA (imię znają wybrani. przy czym prośba do Was - nie używajcie go teraz, dobrze?) nie chciałam się trzymać dokładnie tej trasy, więc lekko z niej zboczyłam. I zamiast 33,6km wyszło dwa razy więcej. Ale nie żałuję. Dawno się tak dobrze nie czułam.
W pewnym momencie skończyły się liny sieci trakcyjnej (czy jak to tam się nazywa) i byłam tylko ja, (nie) mój rower, trawy, krzewy i drzewa... Pięknie :)
Niestety nie było tak pięknie cały czas. Miałam dwa kryzysy. Pierwszy taki mały, o którym szybko zapomniałam. A drugiego myślałam, że nie przetrzymam.
Było bardzo ciężko, ale się udało :) Silna jestem :)
Chciałabym tutaj opisać wszystko co widziałam, ale nie jestem w stanie. To wszystko jest w mojej głowie i tam niech zostanie :)
Następnym razem, gdy wybiorę się gdzieś na rowerze to wezmę aparat (teraz nie mogłam, bo nie miałam kasy na baterie i filmy. niestety.).
To była taka chwilowa ucieczka przed tym co czeka mnie przez następne 4 tygodnie. Boję się. Czasem nawet w nocy nie mogę zasnąć, bo po głowie chodzą mi myśli co będzie gdy się nie uda...
Tutaj byłam :)
Miracle! Enormously! I'm so tired and very happy : ))
[dopisek]
Byłam na granicy pieszo-rowerowej. Było już po 20, więc nie mogłam jej przekroczyć. Może następnym razem :)
25.
27, a właściwie 26 dni. Boję się, że się nie uda. I co wtedy? Wolę o tym nie myśleć...
Teraz liczy się każda minuta.
Życzcie mi powodzenia. A 28 VIII trzymajcie kciuki.
"Dookoła ludzie chcą mnie oceniać - nie widzą serca, nie widzą duszy..."
Praca, nauka, praca, nauka... I tak w kółko. A w środę wypłata :) Może trochę zaszaleje... Kto wie ;)
Do pracy dopiero jutro, a dzisiaj trzeba się jeszcze pouczyć...
"Czym jest dla Ciebie szczęście?"
Moim szczęściem jest Almunia :* :*
Już miesiąc czasu nie ma Cię tutaj... Ale przez ten cały czas jesteś w Naszych sercach. Kochamy Cię i bardzo tęsknimy.
Dziękuję Ci za te prawie 11 lat. Zawsze mogłam na Ciebie liczyć. A właściwie to nie tylko ja - każda z Nas.
Czasu cofnąć się nie da i trzeba żyć dalej.
Ja żyje. Pracuję. Uczę się [niestety muszę]. Razem z siostrą odwiedzamy babcię, która ma takie małego, fajnego psiaczka :-)
A tak to nic ciekawego się nie dzieje...