Komentarze: 2
Potrzebowałam pojechać na rowerze w jakąś dłuższą trasę.
Wzięłam rower, plecak, w którym było 0,25l wody, 1l soku porzeczkowego i Przewodnik Pascal'a "Polska na rowerze". Do przewodnika zajrzałem dopiero po pewnym czasie - w momencie, gdy miałam wybrać kierunek mojej jazdy.
Znalazłam tylko jedną trasę - "Przez pola i łąki nad jezioro Świdwie". No to pojechałam.
Oczywiście mądra JA (imię znają wybrani. przy czym prośba do Was - nie używajcie go teraz, dobrze?) nie chciałam się trzymać dokładnie tej trasy, więc lekko z niej zboczyłam. I zamiast 33,6km wyszło dwa razy więcej. Ale nie żałuję. Dawno się tak dobrze nie czułam.
W pewnym momencie skończyły się liny sieci trakcyjnej (czy jak to tam się nazywa) i byłam tylko ja, (nie) mój rower, trawy, krzewy i drzewa... Pięknie :)
Niestety nie było tak pięknie cały czas. Miałam dwa kryzysy. Pierwszy taki mały, o którym szybko zapomniałam. A drugiego myślałam, że nie przetrzymam.
Było bardzo ciężko, ale się udało :) Silna jestem :)
Chciałabym tutaj opisać wszystko co widziałam, ale nie jestem w stanie. To wszystko jest w mojej głowie i tam niech zostanie :)
Następnym razem, gdy wybiorę się gdzieś na rowerze to wezmę aparat (teraz nie mogłam, bo nie miałam kasy na baterie i filmy. niestety.).
To była taka chwilowa ucieczka przed tym co czeka mnie przez następne 4 tygodnie. Boję się. Czasem nawet w nocy nie mogę zasnąć, bo po głowie chodzą mi myśli co będzie gdy się nie uda...
Tutaj byłam :)
Miracle! Enormously! I'm so tired and very happy : ))
[dopisek]
Byłam na granicy pieszo-rowerowej. Było już po 20, więc nie mogłam jej przekroczyć. Może następnym razem :)
25.