Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18
|
19 |
20 |
21
|
22 |
23
|
24 |
25
|
26 |
27
|
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum czerwiec 2004
O 16:24 mam pociąg do Torunia Głównego. O 21:15 będziemy tam (z mamą i siostrą). Następnie o 21:40 pociąg do Chełmży (rodzinnego miasta mojej mamy). Na miejscu będziemy o 22:17. Czas podróży wyniesie 5 godzin i 53 minuty. Jeszcze tylko będzie trzeba iść ok pół godziny, aby dojść do domu moich dziadków. Albo dziadek przyjedzie po Nas na dworzec :D.
Wiecie co... Nie chcę jechać. Nie będzie mnie miesiąc lub dłużej. Będę tęskniła. Będę bardzo tęskniła :( Jak mi się uda pożyczę na chwilkę kompa od kuzyna i napiszę co tam u Mnie ciekawego się dzieje.
Nie wiem co jeszcze napisać. Co jeszcze chcielibyście przeczytać..
Już wiem! Abyście aż tak bardzo się nie zanudzili zamieszczę Tu 'Bajkę o miłości i szaleństwie' znalezioną gdzieś w sieci ;-)
"Powiadają, że pewnego razu spotkały się na Ziemi wszystkie uczucia i cechy ludzkich istot.
Gdy Znudzenie ostentacyjnie ziewnęło po raz trzeci, Szaleństwo, jak zwykle obłędnie dzikie, zaproponowało:
- Pobawmy się w chowanego!
Intryga, niezmiernie zaintrygowana, uniosła tylko lekko brwi, a Ciekawość, nie mogąc się powstrzymać, spytała z typowym dla siebie zainteresowaniem:
- W chowanego? A co to takiego?
- To zabawa - wyjaśniło żywo Szaleństwo - polegająca na tym, iż ja zakryje sobie oczy i powolutku zacznę liczyć do miliona. W międzyczasie wy wszyscy dobrze się schowacie, a gdy skończę liczyć, moim zadaniem będzie was odnaleźć. Pierwsze z was, na którego kryjówkę trafię, zajmie moje miejsce w następnej kolejce.
Podekscytowany Entuzjazm zaczął tańczyć w towarzystwie Euforii, Radość podskakiwała tak wesolutko, iż udało się jej przekonać do gry Wątpliwość, a nawet Apatię, której nigdy niczym nie dało się zainteresować.
Jednakże nie wszyscy chcieli się przyłączyć. Prawda wolała się nie chować, w końcu i tak zawsze ją odkrywano. Duma stwierdziła, że zabawa jest głupia, ale tak naprawdę w głębi duszy gryzło ją, iż pomysł wyszedł od kogoś innego. Tchórzostwo z kolei nie chciało ryzykować.
- Raz, dwa, trzy - zaczęło liczyć Szaleństwo.
Najszybciej schowało się Lenistwo, osuwając się za pierwszy lepszy napotkany kamień. Wiara pofrunęła do nieba, a Zazdrość ukryła się w cieniu Triumfu, który z kolei wspiął się o własnych siłach hen! na sam szczyt najwyższego drzewa. Wspaniałomyślność długo nie mogła znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca, gdyż wszystkie kryjówki wydawały się jej idealne dla przyjaciół: krystalicznie czyste jezioro było wymarzonym miejscem dla Piękności, dziupla - w sam raz dla Nieśmiałości, motyle skrzydła stworzono dla Zmyslowości, powiew wiatru okazał się natomiast najlepszy dla Wolności. W końcu Wspaniałomyślność schowała się za promyczkiem słońca.
Z kolei Egoizm znalazł sobie, jak sadził, wspaniałe miejsce: wygodne i przewiewne, a co najważniejsze - przeznaczone tylko, tylko dla niego. Kłamstwo schowało się na dnie oceanów, a może skłamało i tak naprawdę ukryło się za tęczą? Pasja i Pożądanie w porywie gorących uczuć wskoczyli w sam środek wulkanu. Niestety wyleciało mi z pamięci, gdzie skryło się Zapomnienie, lecz to przecież mało ważne.
Gdy Szaleństwo liczyło dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć Miłość jeszcze nie zdołała znaleźć sobie odpowiedniego miejsca. W ostatniej chwili odkryła jednak zagajnik dzikich róż i schowała się wśród ich krzaczków.
- Milion - krzyknęło na końcu Szaleństwo i dziarsko zabrało się do szukania.
Od razu, rzecz jasna, odnalazło schowane parę kroków dalej Lenistwo. Chwilę potem usłyszało Wiarę rozmawiającą w niebie z Panem Bogiem. W ryku wulkanów wyczuło natomiast obecność Pasji i Pożądania. Następnie, przez przypadek, odnalazło Zazdrość, co szybko doprowadziło je do kryjówki Triumfu. Egoizmu nie trzeba było wcale szukać, gdyż jak z procy wyleciał ze swej kryjówki, kiedy okazało się, iż wpakował się w sam środek gniazda dzikich os.
Trochę zmęczone szukaniem Szaleństwo przysiadło na chwilę nad stawem i w ten sposób znalazło Piękność. Jeszcze łatwiejsze okazało się odnalezienie Wątpliwości, która, niestety, nie potrafiła się zdecydować, z której strony płotu najlepiej się ukryć.
W ten sposób wszyscy zostali znalezieni: talent wśród świeżych ziół, Smutek - w przepastnej jaskini, a Zapomnienie... cóż, już dawno zapomniało, iż bawi się w chowanego.
Do znalezienia pozostała tylko Miłość.
Szaleństwo zaglądało za każde drzewko, sprawdzało w każdym strumyczku, a nawet na szczytach gór i już, już miało się poddać, gdy odkryło niewielki różany zagajnik. Patykiem zaczęło odgarniać gałązki... Wtem wszyscy usłyszeli przeraźliwy okrzyk bólu. Stało się prawdziwe nieszczęście!
Różane kolce zraniły Miłość w oczy. Szaleństwu zrobiło się niezmiernie przykro, zaczęło prosić, błagać o przebaczenie, aż w końcu poprzysięgło zostać przewodnikiem ślepej z jego winy przyjaciółki.
I to właśnie od tamtej pory, od czasu, gdy po raz pierwszy bawiono się na Ziemi w chowanego, Miłość jest ślepa i zawsze towarzyszy jej Szaleństwo."
Ps. O 14:47 wychodzę.
Ps2. Jeżeli ktoś (wyłącznie osoba, która znajduje się w moich linkach) będzie chciał się ze mną skontaktować, lub poprostu będzie chciał mój numer kom, niech się skontaktuje z Marzycielką :)
Ps3. Już za Wami tęsknie...
Koniec. Właśnie dziś zakończył się rok szkolny. Od dnia dzisiejszego pozostało (jest) 67 dni wolności, odpoczynku. Ale czy mój odpoczynek będzie zasłużony? Chyba nie. Przez ten rok prawie nic nie robiłam. Poprostu go zawaliłam (średnia pomiędzy 2,5 a 3,0). W pierwszym semestrze oceny miałam dość dobre(choć średnia była niższa). Dopiero w drugim 'zjechałam' w dół. Nie będę pisała dlaczego, ponieważ nie chcę na nikogo zrzucać winy. To ja zawiniłam. Ja się nie uczyłam (ale nie tylko z lenistwa.). Nikt inny za to nie może odpowiadać. Źle zrobiłam, wiem. Ale naprawiłam to i jestem już w drugiej klasie. W nowym roku szkolnym poprawie się. Z matematyki nie mogę mieć żadnej Jedynki (chcę mieć 5 na koniec.). Z innych przedmiotów jeśli jakieś będą muszę je poprawiać. Średnia w drugiej klasie musi być pomiędzy 3,5 - 4,0 i wzwyż. Heh, o takiej średniej to ja narazie mogę pomarzyć, a w drugiej klasie urzeczywistnie te marzenia. Na początku pierwszej klasy powiedziałam sobie 'Z matematyki muszę mieć 4' i mam ;-]. Marzenia się spełniają a cuda się zdarzają.
Jak już mówiłam są wakacje. W niedziele wyjeżdżam. Gdzie? Do Chełmży, Torunia. Najpierw na jeden dzień do Torunia :( Prawdopodobnie już w niedzielę zobaczę się z Nim. Coraz bardziej się boję. Gdy będziemy zbliżały się do miejsca zamieszkania mojej cioci (Jego również..) serce będzie mi biło coraz mocniej. Nie będę potrafiła na Niego spojrzeć. Przejdę obok Niego z głową spuszczoną w dół. Jeszcze nigdy niczego tak się nie bałam. Ale nieważne. Wszystko będzie dobrze. Jakoś sobie z tym poradzę. Muszę, nie mam innego wyjścia. Albo ta cała historia się skończy i zostaniemy tylko kolegami bądź... wiadomo co.
Mam do Was takie pytanie.. Kim jest dla Was tata? Ja taty nie mam i nie wiem Kim On jest dla dziecka.. Mam Mamę ;-) Po co mi taki tata, który nawet o swoich dzieciach nie pamięta..
Zatrzymałam się na Moich schodach. Nie wiem co dalej zrobić..
"Patrzę na nie, kiedy jest mi smutno – zazwyczaj w połączeniu z muzyką. Taką akurat do smucenia się. Widzę jak powoli płyną przez ocean błękitu. Ale patrzę niewidzącym wzrokiem.
Patrzę na nie, kiedy się nudzę – z większą uwagą. Nadaję im kształty rzeczy, które potrafię nazwać. Widzę prześwitujące słońce, albo strugi deszczu; przez nie coraz mniej widzę.
Patrzę na nie, kiedy czuję się szczęśliwa – wtedy widzę tylko ich piękno. Zupełnie, jakby moje szczęście miało odzwierciedlenie w niebie.. Aż chcę się dzielić z kimś tym widokiem. Tym szczęściem. A przecież wiem, że dla wszystkich nas jest jedno niebo."
Teraz też na nie patrzę...
A Tutaj zdjęcie, które zrobiłam ponad miesiąc temu... Bardzo mi się Ono podoba..
Wczoraj, dn. 20 czerwca 2004 roku, stało się coś nieprawdopodobnego. Przed południem zadzwonił do Mnie Michał. Powiedział, że chciałby się jeszcze dziś spotkać. Tym razem udało mi się z Nim porozmawiać. Po chwili namysłu zgodziłam się. Byliśmy umówieni na 15 w Parku Kasprowicza. Już od 13 zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Przecież muszę ładnie wyglądać ;-). Jest 14:25, wychodzę na autobus. Zbliżając się do miejsca spotkania serce coraz mocniej mi było, skręcało mnie w dołku. Jeszcze nigdy tak się nie czułam. Idę w stronę pomnika Trzech Orłów. Z daleka widzę jego sylwetkę. Podchodzę coraz bliżej. On mnie jeszcze nie zauważył, może i dobrze, mam szansę aby jeszcze zawrócić. Odwraca się. Stoję naprzeciwko Niego. Spoglądamy sobie głęboko w oczy. Czuję jakby już całą mnie znał a Ja Jego. On przerywa dłuszżą ciszę. Nie pamiętam dokładnie co powiedział, bo już dawno odpłynęłam w otchłań marzeń. Odpowiedziałam mu tylko 'Cześć'. Nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku. Poszliśmy do Amfiteatru. Usiedliśmy koło siebie. Rozmawialiśmy. Bardzo długo rozmawialiśmy. Powiedział, że się za mną stęsknił i, że odkąd mnie pierwszy raz zobaczył spodobałam mu się, a później się we Mnie zakochał. Patrzałam Mu w oczy, nie wiedziałam co odpowiedzieć. On się zbliżył i Mnie pocałował. Czułam się jak w niebie. Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak wtedy. Nie chciałam, aby ta chwila się skończyła. Odsunął swoje usta od moich i powiedział 'Kocham Cię'. Chciałam mu odpowiedzieć, lecz zamknął mi usta swoim pocałunkiem. Dochodziła już godzina 20. Musieliśmy wracać. Trzymając się za ręcę opuściliśmy Amfiteatr, Park. Ja jechałam do siebie, On również do siebie - do Torunia, ale najpierw na dworzec. Odprowadził mnie na przystanek. Pojechał jeden autobus, drugi, trzeci.. Nie mogłam się z Nim rozstać. Pociąg miał po 22, więc mógł jeszcze ze mną posiedzieć na ławeczce. Jest godzina 21:30, podczas Naszego pocałunku ktoś do mnie dzwoni. Nie odbieram. Dopiero później patrzę, że to była mama. Mówię Michałowi, że już muszę wracać. Autobus przyjechał. Wsiadłam do Niego. Nie chciałam puścić ręki Michała, lecz musiałam ponieważ drzwi się zamykały. Odjeżdżając łzy spłynęły mi po policzku. Wiedziałam, że za tydzień się zobaczymy, lecz nic się nie dało zrobić, łzy ciągle spływały. Wysłałam sms-a do domu i powiedziałam, że będę przed 23, ponieważ chcę jeszcze wstąpić do Magdy, mojej przyjaciółki. Całą drogę jechałam zamyślona i prawie przegapiłabym przystanek, na którym miałam wysiąść. Gdy już byłam u Madzi opowiedziałam jej wszystko, a Ona cieszyła się wraz ze mną. Wreszcie znalazłam kogoś kogo pokochałam. Kogoś z Kim dobrze się czuję. Byłam szczęśliwa. Gdy już wróciłam do domu, spojrzałam na telefon, wyskoczył napis 'Nieodebrana wiadomość'. To od Michała ;)). Napisał 'Marysia, wiesz, że Cię Kocham! Tęsknie już za Tobą! KOCHAM!!!'. Odpisałam mu 'Misiak, Ja Ciebie również bardzo Kocham!'. Wzięłam prysznic. Nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o Nim. O tym gdy powiedział 'Kocham Cię'. Zasnęłam.
Obudziłam się, był już poniedziałek. Spojrzałam do mojego Pamiętnika. Przeczytałam jeszcze raz to co napisałam i pomyślałam 'Gdyby to było prawdą, a nie tylko powstało w mojej wyobraźni...'. Tak. To co było zapisane w pamiętniku znajduje się tutaj. To jest tylko historia, która powstała w mojej wyobraźni. Nic więcej. Nie spotkałam się z Michałem. Nigdy nie powiedział, że Mnie Kocha. Ale może kiedyś to nastąpi...
Jestem bardzo szczęśliwa!!! Już na pewno wiecie dlaczego. Jeszcze raz to powtórzę: ZDAŁAM do drugiej klasy Liceum a na dodatek z matematyki mam 4 ;-] I jak tu się nie cieszyć :) Jeszcze wczoraj nie byłam do końca pewna czy zdam, ale dziś jak zajżałam na koniec dziennika, zobaczyłam, że nie mam żadnej czerwonej oceny i 4 z matmy. Ta czwórka jest dla mnie małym zaskoczeniem. Fakt, miałam 5 i 4 z prac klasowych, ale z funkcji miałam trzy jedynki. Chyba cudem wystawiła mi 4. Na dodatek dzięki mamie udało mi się zaliczyć angielski - dobrze wytłumaczyła mi czasy a ja nauczyłam się czasowników (na 60 miałam 3 źle). Z chemi musiałam zrobić jakieś zadania i je zaliczyłam. Natomiast bałam się Fizyki. Ostatni sprawdzian napisałam bardzo słabo i myślałam, że będzie 1 na koniec, ale Pan Profesor (hyhy) wystawił mi 2.
Przepraszam, że tak się chwalę (?) ale musiałam to wszystko wyrzucić z siebie.
Jak dobrze pójdzie już 27 VI br. wyjeżdżam do babci. Chciałabym też pojechać do cioci.. Zobaczyć się ze wszystkimi ;-] Tak długo ich nie widziałam.. Ale nie wiem czy chcę zobaczyć się z Nim. Ale nieważne. Dopiero gdy moja ciocia się zgodzi, zdecyduje czy chcę pojechać.
Niedługo napiszę kolejną notkę, a tymczasem: Cieszcie się moim szczęściem ;-)
Ps. Ta notka została napisana pod wpływem dużych (wielkich) emocji, więc może być... nieczytelna..
Ps2. Mam pięć latków :D:D tzn czuję się jak mała dziewczynka, która dostała swoją wymarzoną lalkę :)