Archiwum 09 września 2004


wrz 09 2004 ...
Komentarze: 4

„Klasa szkolna to coś w rodzaju małej społeczności, państewka. Są w nim osoby rządzące i dominujące, ale też i takie, które zawsze zostaną na uboczu. W każdej grupie musi się znaleźć ktoś, kogo się wyśmiewa, przezywa i gnębi – tak zwany kozioł ofiarny. Taka osoba jest słabsza psychicznie od ‘stada’ i staje się celem wszystkich złośliwości. Na kimś trzeba przecież wyładować stres, nagromadzony w ciągu dnia. Nie ma ratunku dla kozła ofiarnego, chciałby zejść wszystkim z drogi, ale zawsze komuś wpadnie w ręce.”

O Kim Tu mowa.. Mogę powiedzieć, że o mnie. Gdy się przeprowadziliśmy, musiałam zmienić szkołę(klasy 4-6). No i zmieniłam. Szkoła była mała, wydawała się sympatyczna, lecz ja w niej czułam się źle. Czułam, że jestem przez innych pomiatana.. Ale nie było do końca tak jak w przytoczonym fragmencie. Na szczęście było lepiej. Wyśmiewali się ze mnie - to fakt. Gdy poszłam do tej szkoły miałam niespełna 11 lat, a gdy ją skończyłam 14. To były moje najgorsze lata. Nie życzę nikomu, aby w swojej klasie czuł się tak źle.
A teraz coś milszego. Najlepsze lata mojej nauki to gimnazjum, a mianowicie klasa druga i trzecia(nie licząc podstawówki, tej pierwszej, gdzie czułam się dobrze i nie chciałam odchodzić. Ale wtedy byłam jeszcze mała.). Czułam się dobrze. Nie bałam się, że jak przyjdę do szkoły to mnie wyśmieją. Większość osób było tolerancyjnych(choć wyjątki były).
Gimnazjum się skończyło. Trzeba było pójść do Liceum. Poznałam tu wiele interesujących ludzi. Takich, które wiedzą co chciałyby osiągnąć w życiu; Takich, którzy mają jakieś pasje.. Teraz gdy mamy po 16, 17 lat jesteśmy dojrzalsi, inteligentniejsi. Ale nie o tym miała być mowa. Tutaj dobrze się czuję i mam nadzieję, że niektóre znajomości wyjdą poza mury szkolne. Że jak skończymy szkołę nadal będziemy się spotykać..
I tym miłym akcentem chciałam zakończyć tę notkę :)

nikt_wazny : :