Kategoria

Będąc mamą


mar 31 2011 -
Komentarze: 4

Synek skończył 2lata. Zupełnie nie wiem, kiedy to minęło. Ponad 2 lata, a ile się w moim życiu działo. Ile było momentów, gdy myślałam, że będę samotną matką. Ile było smutnych, przygnębiających dni - nie sposób zliczyć.

Samotną matką nie jestem, lecz póki co żyjemy, mieszkamy osobno - do niedzieli. Przede mną pakowanie, wielkie pakowanie. Otóż czeka Nas 'wyprowadzka' do Taty. Szczerze, to nie bardzo się z tego cieszę, gdyż będziemy mieszkać z Jego rodzicami, których nie trawie. Którzy denerwują mnie na każdym kroku. Nie pokazuję tego, lecz jeśli coś tyczy się Synka, to mówię co mi nie pasuje - a takich rzeczy jest mnóstwo. Denerwuje mnie ich sposób rozumowania. Denerwuje mnie sposób rozumowania Taty. Nie wiem czy to zależy od wieku, czy miejsca zamieszkania.

Zadaję sobie pytanie: czy jestem szczęśliwa? Smutne jest to, że nie potrafię na nie odpowiedzieć. Jest Syn, jest Tata, czego więcej do szczęścia potrzeba.. Bycia razem, blisko, na swoim? Zawsze sądziłam, że aby być szczęśliwym wystarczy być razem, nieważne gdzie. Teraz gdy stoi przede mną fakt, że będę mieszkała z ludźmi, których nie cierpię, wszystko się zmieniło.

Przed Nami, a właściwie, to jedynie przede mną, ciężka przeprawa (wątpie, że Tata jest podobnego zdania). Lecz czego się nie robi by być szczęśliwym.

Żyjąc z Tatą na odległość, bardzo często się kłócimy, a gdy już jesteśmy razem, to tych kłótni prawie nie ma. Chociaż czy to nie jest takie złudne wrażenie? Będąc razem, tak naprawdę bardzo mało jesteśmy razem. Mimo tego, że jak byliśmy u Taty ostatnio i całymi dniami był w domu, to i tak mało czasu spędziliśmy razem. Jesteśmy razem, ale trochę obok. Tak czuję. Smutno mi, gdy to sobie uświadamiam. Tak być nie powinno.

Ciągle mam problem z rozmawianiem o swoich uczuciach - nawet z Tatą. Z tego też powodu nie raz cierpiałam. Choć jakby spojrzeć z drugiej strony.. Gdy rozmawiam z Tatą, o jednej sprawie, o tym co czuję, to w kółko słyszę to samo. Aż odechciewa mi się z Nim rozmawiać, gdy to On ma zawsze rację etc.

Póki co jedyne, co czuję, to zmęczenie. Synek w nocy kręci się i wierci, w dzień jest czasem tak niegrzeczny, że ręce mi opadają. Mówię, że nie wolno, Syn się śmieje. Mówię, żeby poczekał, Syn płacze. Potrzebuję odpoczynku. 24godziny na dobę przez prawie 2lata... i wysiadam. A Tata bardzo się dziwi, że jestem zmęczona, bo niby czym? Mam jedno dziecko, a inne matki mają więcej i nie są zmęczone. Porównywanie do innych matek.. Kolejna rzecz, której w Nim nie trawię. Chciałabym przeprowadzić jeden eksperyment, lecz nie będzie mi to dane - zostawić Syna samego z Tatą na jeden cały dzień. Pozostaje mi jedynie myślenie, że w końcu zrozumie, jak to ciężko się wychowuje dziecko-szczególnie samemu.

Jestem tak zmęczona, że spać nie mogę. Jednak muszę zebrać siły na kolejny dzień z moim Synkiem.

 

 

I w końcu nadejcie ten dzień...

 

 

nikt_wazny : :
lis 17 2010 Bez tytułu
Komentarze: 2

Mija kolejny miesiąc. Tata był u Nas kilka dni - straszne są te dzielące Nas kilometry. Było fajnie. Synek był bardzo szczęśliwy. A ja...boję się poruszać trudne dla mnie tematy, które wiem, że i tak prędzej czy później będę musiała poruszyć. Chyba boję się odrzucenia, gdy On dowie się o tej jednej sprawie. Tylko dlaczego, jeśli to nie ma żadnego związku ze zdradą czy zatajeniem czegoś przez co nie moglibyśmy być razem? To ta blokada, która jeszcze we mnie jest. Której nie potrafię się pozbyć.

On pisał, że znalazł dla Nas niedrogi dom. Miał się tylko dowiedzieć czy to aktualne. Bardzo czekam na tę wiadomość, choć coś czuję, że nic z tego nie będzie, bo już tydzień mija i żadnej wiadomości na ten temat. Ciężko mi żyć osobno. Był tu, pojechał, a niespełna 2tygodnie później złościłam się na Niego bez powodu. Może kiedyś spełni się sen i będziemy Żyć razem, szczęśliwi, całą Naszą trójką. Bardzo tego pragnę.

Na razie najważniejsze jest to, że Synek kojarzy Tatę. Pokazuje Go na zdjęciach i jest wtedy bardzo uśmiechnięty, szczęśliwy. Oby tak już było zawsze.

nikt_wazny : :
paź 13 2010 Nowe?
Komentarze: 1

Blogowanie zaczęłam 18 stycznia 2004 od słów: Myślę... Tęsknie... Kocham...

i tak też jest teraz.

 

Ale pokolei. Moje życie zawsze było bardzo skomplikowane. Wzloty, upadki. Radości smutki. Lecz przez ostatnie kilkanaście miesięcy było gorzej niż wcześniej. Kochałam. Byłam okłamywana. Obgadywana za plecami. Kochałam i byłam sama, z Synkiem przy boku. Nie żyło mi się najlepiej. Chciałam jak najlepiej dla Syna. Nie chciałam, żeby cierpiać. Tylko jak to uczynić, gdy sama cierpiałam? Ciężko mi się funkcjonowało, ponieważ serce biło w Jego stronę, a rozum podpowiadał co innego. Bałam się dać Jemu kolejną szansę. Bałam się znowu cierpieć. Musiało minąć trochę czasu, by to wszystko w moim rozumie się uspokoiło. Nie było łatwo.

W kwietniu, tego roku, pojechaliśmy z Synem do Niego i dziadków małego. Byliśmy tam ponad tydzień. On spał w pokoju obok. Me serce wyrywało się do Niego, ale strach mnie paraliżował. W końcu, w maju, coś prysło. Na nowo zaczeliśmy się do siebie zbliżać. Powoli, by być tego pewnym. W czerwcu pojechaliśmy w trójkę nad morze. W lipcu do Niego. Nie było tak jak bym chciała, żeby było. Gdy był u Nas, codziennie musiał zadzwonić do mamy. Mówił, że dlatego, bo pomaga szukać Mu pracy, jak również dowiadywał się czy znalazł się jakiś klient do samochodu, który sprzedawał. OK, niech będzie. Później pojechaliśmy tam w sierpniu. Po jednej kłótni akurat kładłam Syna spać, a On poleciał do mamusi zdać relację. Oburzać się. Częściowo słyszałam to przez grzejniki. Następnego dnia powiedziałam, że takie coś mi się nie podoba. Nie zrozumiał.

Wróciliśmy stamtąd po 6 tygodniach. I przyznam, że ostatnie, bodajże, 2 tygodnie zmieniły wszystko. Przejrzał na oczy. Zauważył jak każdy się we wszystko wtrąca. Teraz czekamy by miał stałe dochody i szukamy niewielkiego domku do remontu. Fakt, będzie to w Jego okolicy, ale jak powiedział 'zabronię Im do Nas przyjeżdżać'. Zdziwiło mnie to zdanie i jakże uszczęśliwiło. Wcześniej wyobrażałam sobie, że będą przynajmniej raz w tygodniu wpadać na kawę, obiad. Nie dałabym rady. Ja chcę w końcu się Nim nacieszyć. By w końcu nikt między Nas się nie wtrącał. Nie chcę już Go stracić. Nie chcę by Nasz Syn miał dochodzącego ojca. Chcę być w końcu szczęśliwa. Chcę by moja rodzina była szczęśliwa- Syn, On i ja.

 

Jeszcze się do czegoś przyznam. Ciągle w głowie siedzi mi ONA. Jego eks. Ciągle to jeszcze boli. Już coraz mniej, ale jeszcze we mnie siedzi. Chcę zapomnieć. Chcę zapomnieć, że to jej mówił, że kocha, jak byłam w ciąży. Za bardzo boli. Nie potrafię więcej napisać. Można zapytać "dlaczego z Nim jesteś, jak tak Cię skrzywdził?" Wiele osób mogłoby pomyśleć jedno - DZIECKO. Nie. MIŁOŚĆ. Wielka miłość mnie przy Nim trzyma. Te miesiące rozłąki były straszne, lecz może potrzebne. Może gdyby doszło do tego ślubu, potrzebny byłby rozwód. Ale już gdybać nie będę. Nie chce.

 

Jestem dobrych myśli. Teraz czekam na Jego przyjazd. Spać nie mogę. Jeść mi się nie chce. Tęsknię.

Nasz Syn wie kim jest tata. Pokazuje na zdjęciach. Rozmawia z Nim przez telefon. A On jest w Małym zakochany. Bardzo się cieszę.

 


Nasz Syn ma 19 miesięcy i jest Naszym największym Skarbem. Owocem Naszej prawdziwej Miłości.

By było już tylko lepiej.

 

Myślę...

Tęsknię...

Kocham...

nikt_wazny : :
sty 18 2010 Bez tytułu
Komentarze: 2

Długo mnie tu nie było. W między czasie zdałam maturę, wyjechałam za granicę do pracy i jak mi się wcześniej wydawało, poznałam cudownego chłopaka. W sumie było dobrze do czasu, gdy nie zamieszkaliśmy razem z Jego znajomym, a później jeszcze z bratem.

[i tu długa historia, która mogłaby zająć kilka stron, jak nie kilkanaście, w zeszycie.]

W marcu zeszłego roku przyszedł na Świat mój synek. Duży, zdrowy. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że będąc w ciąży, mój chłopak komu innemu mówił, że kocha, tęskni. Między nami ciągle się psuło. My byliśmy w Polsce, on za granicą. Gdy Mały skończył 3miesiące pojechaliśmy do niego. Nie było tak jak myślałam, tak jak chciałam. Na początku lipca wróciliśmy. Od tamtej pory nie jesteśmy razem. 5 września miał być nasz ślub-właściwie wymuszony przez jego mamę(jak dowiedziała się o dziecku i jechaliśmy do Polski, to przyjechała do mojego domu z pierścionkiem po swojej mamie. On mi go wtedy wręczył. Zgodziłam się). Dużo namieszała w naszym życiu, ale ich rodzina tego nie widzi. Gdyby zrobiło się jemu żal przez to co zrobił, przeprosił, to bym się zastanowiła. Mówił tylko 'To przeszłość. nieważne.'. Że mnie serce boli, to też nieważne.

Nie chciałam, żeby mój Syn wychowywał się bez ojca, lecz wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Lepiej, gdy nie jesteśmy razem niż byśmy w domu mijali się bez słowa, jakby wtedy Mały się poczuł.

Odwiedza Syna. Raz na 3-6 tygodni po kilka godzin w weekendy. Płaci 'alimenty'. I Święta spędza na imprezie, a później chce iść z Nami do kościoła, żeby, jak to powiedział, "zobaczyć jak Mały reaguje na kościół". Śmiać mi się zachciało. Będąc za granicą chciałam pójść z nim do kościoła, ale jemu się nie chciało. Chodziłam jedynie jak siostra przyjechała.

Zbyt późno się obudził. Ale to przecież ja jestem wszystkiemu winna.

 

nikt_wazny : :
sty 09 2010 :-)
Komentarze: 0

Powrót na stare śmieci? Czas pokaże :) a tymczasem witam :-) pewnie już nikt mnie nie pamięta ;)

nikt_wazny : :